Kategorie
Teoria

O marnowaniu #5 – Ruch i oczekiwanie – zablokowany ruch, opóźnienia, przekazywanie materiałów

Większość z nas rozumie, że opóźnienia to strata i zgodzi się, że powinno być ich jak najmniej. Jednak, w codziennej pracy wyjątkowo często sami je potrafimy generować lub wpadamy w system, który ciężko nam przyspieszyć. Gdzie się czają takie straty?


Ten post to piąty post z serii, w której poruszam problem manortrawstwa. Jeśli chcesz się dowiedzieć, czym ono jest lub przeczytać poprzednie artykuły przejdź do tej strony.


 

Decyzje, pośrednicy

Ile razy byłeś/byłaś w sytuacji, gdy brakowało Ci odpowiedzi na jedno, małe pytanie, aby ukończyć zadanie? Drobna decyzja, kogoś kto odpowiadał za jej podjęcie, co? Albo jeden brakujący plik graficzny, ikona, aby ten Landing Page mógł znaleźć się na produkcji, jednak klient go nie dostarcza.

 

Czekanie nie tworzy wartości dla klienta.

 

Lepiej byłoby tak zorganizować procesy, aby oczekiwanie na decyzje nie było konieczne lub dostarczana była ona natychmiastowo.

Im więcej pośredników między zespołem, a rzeczywistym decydentem, tym gorzej – proces decyzjny ma więcej ogniw, jest dłuższy – np. gdy po środku jest ktoś w roli proxy lub kilku interesariuszy, którzy też muszą coś „przyklepać”.

Jak zatem może to wyglądać inaczej? Im więcej autonomii ma zespół i każdy z jego członków indywidualnie, tym lepiej – mniej czekania na zgodę. Dobrze jest, gdy np. Product Owner siedzi obok Deweloperów i wymieniają się opiniami na bieżąco, a dodatkowo są możliwie swobodni w decyzjach – jako zespół i każdy indywidualnie.

Koniec końców – większość zmian da się cofnąć, a odwaga pomaga w wygrywaniu z konkurencją :)

 

Zespoły interdyscyplinarne

Zespoły interdyscyplinarne są super. Między innymi dlatego, że przekazują sobie wiedzę dużo szybciej i z mniejszymi stratami niż zespoły specjalistyczne.

Każda sytuacja, w której przekazujemy sobie jakieś informacje (np. wymagania dotyczące nowej funkcjonalności w serwisie online), to potencjalne ryzyko straty lub zniekształcenia jej sensu. Popularność i przewaga metodyk zwinnych wzięły się między innymi z tego – mniejszy nacisk kładzie się w nich na dokumentacje i zapisywanie wymagań, a większy na interakcje między ludźmi, ich rozmowy i relacje.

Wyobraźmy sobie, że każdy z poniższych bohaterów pracuje w innym zespole, w zespole specjalistycznym. Analityk (Dział Analiz) dostarczył projektantowi (Dział Projektowania) pewne dane, w formie pisemnej, dotyczące tego jak może działać nowa funkcjonalność. Projektant na podstawie tekstu, przekuł to w dizajn. Teraz programiści (Dział Wytwarzania) muszą to zakodzić i oddać testerowi (Dział Jakości). Na koniec, Menadżer, który zainicjował w ogóle cały temat, będzie to akceptował. Jak myślisz – jak bardzo pierwotna idea będzie zgodna z tym co zostanie oddane do akceptacji? Ja strzelam, że nie bardzo :) Za to na pewno wygeneruje się dużo marnotrawstwa i szumu informacyjnego.

Każdy kolejny etap przekazywania materiałów, komentarzy, opinii to strata – tracone są niuanse, niezapisane myśli i ustalenia oraz kontekst. Dlatego ważne jest, aby ludzie poszczególnych specjalizacji pracowali możliwie blisko siebie (najlepiej w tym samym zespole) i wymieniali się stale wiedzą, a przekazywania oficjalnego materiałów było jak najmniej.


Do ilustracji posta użyłem zdjęć/grafik od: Rawpixel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *