Kategorie
Książki - opinie

„Extreme Ownership” – Jocko Willink, Leif Babin

Ile można czytać o tym przywództwie? 😉 Przyznam, że trochę mnie zmęczył ten temat ostatnio. Trafiłem przypadkiem na tę książkę i nie wiedziałem do końca czy mam ochotę na jeszcze więcej w tym temacie. Jednak Jocko Willink to ciekawa postać, znałem już wybrane odcinki jego podcastu, więc spróbowałem też z tą książka. Szczegóły w dalszej części tego tekstu 😎

Za tytułem “Extreme Ownership” kryje się koncepcja o takiej samej nazwie. W skrócie: lider jest odpowiedzialny za wszystko co się dzieje w jego zespole. Jocko i Leif, obaj swego czasu w rolach dowódców w Navy SEALs, opowiadają o: (uwaga, spoiler!) wojnie w Iraku, misjach bojowych i porażkach w ich trakcie (np. omyłkowe strzelanie do swoich). Wyciągają z tego wniosek – nawet jeśli to żołnierz postrzelił drugiego żołnierza, to na koniec dnia, to lider jest odpowiedzialny za tę sytuację. Dlaczego? Bo mógł zadbać o lepszą komunikację czy wyszkolenie żołnierzy – co nie doprowadziłoby do ostrzeliwania się nawzajem przez wojska koalicji.

Ba! Taki człowiek nawet powinien czuć się odpowiedzialny, aby być liderem dla swojego lidera 🤣 Wg autorów, jeśli mój szef nie robiłby czegoś co powinien, to ja zrobię to za niego i pokażę mu jakie to pozytywne przyniosło skutki. Trochę zabawne, ale… Nie ukrywam, że mimo mojego sceptycznego podejścia do takich górnolotnych haseł, to coś mi rezonuje z tymi treściami. Chodzi chyba przede wszystkim o to, że na drugim biegunie mamy ekstremalną obojętność, którą obserwowałem kilka razy u liderów w swoim życiu. W tym kontekście koncepcja Jocko i Leifa jawi się jako coś pozytywnego.

Z drugiej strony, czy nie jest to wszystko takie oczywiste i wyłożone już milion razy?

Diabeł tkwi w szczegółach. Zbyt powierzchowne odebranie koncepcji Extreme Ownership może spowodować, że lider spróbuje kontrolować wszystko i wszystkich w swoim zespole. Autorom nie o to chodzi – zwracają uwagę na siłę autonomicznych zespołów i lidera opisują jako tego, który zespołowi pomaga stworzyć środowisko, wyposażyć w sprzęt, umiejętności itp. Autorzy akcentują raczej to, że powinniśmy unikać tanich wymówek i obwiniania innych, a szans na zmianę rzeczywistości szukać w sobie. “Ownership” w tym wypadku oznacza, że lider powinien z całych sił starać się sprawić, aby jego zespół, misja, firma rozwijały się w dobrą stronę. I nie obwiniał za niepowodzenia nikogo dookoła, ale zastanowił się co on może jeszcze zrobić. Z założenia – proste. 

To tyle, jeśli chodzi o koncepcję “Extreme Ownership”. A jak się to czyta? Tu zaczynają się schody. Bo to dość nudna książka 😆 Każdy rozdział to inny aspekt koncepcji “Extreme Ownership” i składa się z trzech części: najpierw opisywana jest misja w Iraku – na jej podstawie wyciągany jest jakiś temat (np. planowanie); następnie tłumaczona jest teoria, kryjąca się za danym tematem; na koniec zastosowanie w biznesie – sztuczna scenka z życia jakiejś firmy. 

Najciekawsze są opisy działań wojennych. I tu rzeczywiście widać pewne koncepcje związane z zarządzaniem, przywództwem, współpracą w zespole czy między oddziałami “firmy” (wojska). Gdy Jocko i Leif próbują je zmapować na rzeczywistość biznesową, to zaczynają się schody, bo opisywane przez nich przypadki zdają się być bardzo płytkie, czasem może nawet nierealne lub śmieszne. Na pewno nudne. Książka nie jest długa, język nieskomplikowany, ale jednak brakuje w niej ognia (poza częściami batalistycznymi 😁), czegoś co sprawiłoby, że czytelnik nie może się doczekać aż dojdzie do kolejnych stron. 

Nie można odmówić autorom doświadczenia. Jestem przekonany, że wiele umiejętności i doświadczeń z czasów aktywnej pracy w armii potrafią zmapować na rzeczywistość biznesową, gdy doradzają liderom różnych firm. Jednak sama książka nie sprzedaje tej koncepcji w ciekawy sposób i zwyczajnie nudzi. Polecam ją tylko ekstremalnym fanom tematu 😁

W odpowiedzi na “„Extreme Ownership” – Jocko Willink, Leif Babin”

Pełna zgoda ze znamienitym recenzentem. Willink jest po pierwsze strasznie ciężki. A po drugie ma absurdalny etos pracy. Niby fajnie słuchać takich pajacy, ale ostatecznie co z tym zrobić. U nas jest Kanban panie Willink. I Kasia i Zuzia jest u nas. One nigdy nie strzelały do ludzi. Poradzimy sobie bez Pana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *